Translate

środa, 25 czerwca 2014

Chapter 18

Przebrałam się w suche ciuchy ..
Spięłam włosy w luźnego kucyka i zeszłam na dół .
Na kanapie leżał Niall .
- Cholera .- powiedziałam , gdy zobaczyłam szkło leżące na ziemi .
- Już dzwonie do wujka .- wstał i pobiegł do góry , bo tam leżał jego telefon .
Zaczełam zbierać kawałki szkła z dywanu .
Usiadłam na podłodze i wychyliłam rękę po ostatni największy odłamek , jednoczenśnie rękę wyciągając na dwór .
Nagle usłyszałam trzask . Resztki szkła , co trzymały się boczny ścian okna zaczęły spadać , a jeden z nich wbił mi się w miejsce między nadgarstkiem , a zgięciem łokcia .Nie czułam bólu tylko strach , bo dookoła było pełno krwi .
- Niall!?- krzyknęłam przerażona .
- Zaraz przyjde .- odpowiedział spokojnie .
- Niall cholera !!- zaczęłam płakać , Horan po chwili był obok mnie.
- Co tu się stało ?
- Dzwoń po karetkę - powiedziałam nie pokazując ręki .
- Ale ..- zaczął , ale ja pokazałam mu ranę , a on momentalnie zamilkł i zdjął z siebie swoją koszulę i zdarł z niej rękaw zawiązując go nad raną .
Krew nadal tryskała bardzo mocno .
Niall zadzwonił po karetkę m a ja czułam jak opadam z sił i powieki zaczęły opadać .

--Niall--

- Proszę przyjechać jak najszybciej .- odłożyłem telefon , a gdy odwróciłem się ujrzałem leżacą Sue .
- Sue . Kochanie otwórz oczy .- krzyczałem lekko wstrząsając jej ramionami .

Odruchowo sprawdziłem puls .
Nic nie wyczułem i szybko zacząłem reanimacje .
- Nie umieraj Sue . Nie umieraj mi tu .- z moich oczu wypłynęły łzy.
Przyjechała karetka .
Puls Sue wrócił .
Przytuliłem ją i wyszeptałem do ucha ..- dziękuję.

Do domu wbiegli z noszami lekarze .
- Przestała oddychać, ale zrobilem reanimacje i oddech powrócił .
- Jesteś jej bohaterem . - powiedzial - zabieramy ją .
- mogę jechać z wami ?
- Niestety nie .
- JESTEM JEDYNĄ OSOBĄ JAKĄ TERAZ MA . - powiedziałem , a raczej wykrzyczałem .
- dobra . Wsiadaj .
Usiadłem obok niej i złapałe ją za rękę .

Gdy dojechalimśy do szpitala zabrali ją na blok operacyjny .
Siedząc na korytarzu biłem się z myślami .
Bałem się ,że ją strace , że strace to co dla mnie najważniejsze .
Ona jest dla mnie wszystkim .
To ja powinieniem leżeć tam na stole . Nie ona !


Po godzinie wyszedł  lekarz .
- Co z nią ? - zapytałem zrywając się z krzesła.
- Niestety potrzebna jest krew ..Dużo krwi .


Bez zastanowienia poszedłem do pobierania , aby sprawdzić ,czy moja krew się nadaje  .
Niestety nie zgadzało się .
Zadzwoniłem do każdej znanej mi osoby . Do przyjaciół , do rodziny .

Godzinę później wszyscy przyjechali oddać krew .

- Tyle starczy ? - zapytałem lekarza prowadzącego .
- Musisz bardzo ją kochać .- uśmiechnął się .
- Najbardziej na świecie .- odparłem .
- Ma szczęście , że ma tak kochającego chłopaka .- odwrócił się i odszedł .
- Czyli starczy ? - krzyknąłem za nim .
- W zupełności . - nie odwracając się  zaśmiał się i poszedł dalej .

Uśmiechnąłem się , bo wiedziałem ,że będzie dobrze .

6 komentarzy:

  1. OMG <3 ^^

    P.S. Zapraszam na mojego nowego bloga --> http://but-i-need-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jezu cuudowne ! pisz dalej *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne :) Tylko strasznie krótkie :( Rób więcej i dłuższe :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super <3 jakie to slodkie :') :3 daj next ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy next ?;c

    OdpowiedzUsuń